Jakieś 20 lat temu, kiedy dopiero marzyłem o byciu adwokatem, oglądałem kryminalny film w którym doświadczony prawnik tłumacząc niedoskonałości systemu sądowniczego stwierdził, iż „prawo jest tylko mrocznym cieniem sprawiedliwości”.
Póki, najpierw jako prokurator, a następnie jako adwokat, nie zetknąłem się z salą sądową, powyższe stwierdzenia było dla mnie pustym sloganem. Potem niestety, nie raz przekonywałem się o jego prawdziwości. Kiedy człowiek trafia w mechanizmy organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, to bardzo często takie wartości, jak szukanie prawdy, badanie rzeczywistych intencji, etc. spadają na dalszy plan, ustępując pola sprawnemu zakończeniu sprawy czy …. statystyce.
Czy będąc adwokatem cieszę się z wygranej sprawy ? Odpowiedź wydaję się oczywista, jednak często jest to „radość przez łzy” nad bezdusznością i bezrefleksyjnością wymiaru sprawiedliwości.
Dobrym przykładem takiego „zwycięstwa” jest jedna z zakończonych przeze mnie spraw karnych, w której Sąd Rejonowy w Giżycku skazał Mojego Klienta za usiłowanie oszustwa, poprzez posługiwanie się podrobionym dokumentem. Wskutek apelacji Mój Klient, który od początku konsekwentnie twierdził, że jest niewinny, został prawomocnie uniewinniony.
Żeby wyjaśnić, co się tak naprawdę wydarzyło, przedstawię krótki historię sprawy.
Pomiędzy wspólnikami spółki, prowadzącymi działalność gospodarczą w Giżycku, zaczęło dochodzić do konfliktów. W ramach prowadzonych pertraktacji jeden ze wspólników podpisał dokument z którego wynikało, iż na wypadek rozwiązania spółki, drugi otrzyma rekompensatę w istotnej wysokości. Spółka trwała jeszcze jakiś czas, jednak finalnie uległa rozwiązaniu. Wskutek tego Mój Klient na podstawie porozumień miał spłacić określoną sumę pieniędzy drugiemu ze wspólników.
Mój Klient spłacił ww. raty do wysokości wynikającej z opisanego wyżej dokumentu „rekompensaty” i zaprzestał ich płacenia. W związku z tym były wspólnik zlecił adwokatowi uzyskanie reszty niespłaconych rat. Był to moment, kiedy jako adwokat zetknąłem się ze sprawą.
Przyjmując jej prowadzenie wszedłem w posiadanie dokumentu, z którego wynikało prawo „kompensaty” dla Mojego Klienta. Powiadomiłem adwokata działającego w imieniu żądającego o istniejącym dokumencie i tym, iż Mój Klient dokonał potrącenia należnej mu kompensaty. Adwokat strony przeciwnej powiadomił mnie, iż Jego Klient kwestionuje prawdziwość podpisu na tym dokumencie, który rzekomo miałby złożyć. W związku z powyższym adwokat ww. złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Mój Klient będąc przekonanym, iż posiada prawdziwy dokument, przekazał go organom ścigania. W sprawie został powołany biegły z zakresu badania pisma ręcznego z Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej w Białymstoku.
Wydana przez biegłego opinia była dla Mojego Klienta druzgocąca – podpis złożony na ww. dokumencie jest podrobiony!!!???
Prokurator Prokuratury Rejonowej w Giżycku nie „bawiąc się ” w żadne refleksje skierował przeciwko Mojemu Klientowi akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Giżycku, oskarżając go o usiłowanie wyłudzenia poprzez posługiwanie się podrobionym dokumentem. Jako adwokat, przyjąłem oczywiście zlecenie obrony Mojego Klienta, któremu wyjaśniłem, że czeka nas karkołomny proces, a jedyną szansą jest wykazanie, iż biegły się pomylił. Z tych też względów odpis opinii biegłego, został przesłany do dwóch biegłych z zakresu pisma ręcznego, celem weryfikacji opinii uzyskanej przez prokuratora.
Z uzyskanych sprawozdań „biegłych prywatnych” wynikało, iż mają oni poważne zastrzeżenia, co do warstwy metodologicznej samego badania, oraz związanych z tym wniosków.
Przed Sądem wnosiłem o przesłuchanie uzupełniające biegłego, który wydał opinię w toku postępowania przygotowawczego, co Sąd uczynił. Biegły oczywiście podtrzymał swoją opinię i zapewnił, że nie może być mowy o pomyłce. W związku z tym wniosłem o powołanie nowego biegłego z zakresu badania pisma ręcznego, stwierdzając, iż nie ma żadnej innej możliwości weryfikacji twierdzeń biegłego, który wydał opinię, ani Sąd, ani strony postępowania, nie są w stanie ocenić, z uwagi na wybitnie specjalistyczny charakter wiedzy, czy biegły faktycznie wydał właściwą opinię, czy też nie i czy jego argumenty, ją broniące, są właściwe.
Niestety Sąd Rejonowy w Giżycku uznał, iż opinia wydana przez ww. biegłego jest (jak to ujął w uzasadnieniu wyroku) „jasna, logiczna i rzetelna”, i nie ma potrzeby powoływania nowego biegłego. Oddalił mój wniosek o powołanie nowego biegłego, zamknął rozprawę i uznał Mojego Klienta winnym zarzucanego mu czynu.
Mój Klient stwierdził, że to chyba „zły sen” był zupełnie zbity z tropu i nie potrafił wytłumaczyć sobie, jak to się stało, nadal twierdząc, że dokument, o który sprawa się toczy, jest prawdziwy.
Jako adwokat, jedynie co w takiej sytuacji mogłem powiedzieć, to to, że walka się nie kończy i jest jeszcze druga instancja.
Po złożeniu apelacji, w której żądałem powołania nowego biegłego, Mój Klient na rozprawie apelacyjnej przed Sądem Okręgowym w Olsztynie, przedłożył znalezione między czasie dodatkowe dokumenty, na których były podpisy jego byłego wspólnika. Sąd odwoławczy częściowo uwzględnił wniosek zawarty w apelacji i dopuścił dowód z uzupełniającej opinii biegłego z tym, że opinię tą miało wykonać wymienione wyżej Laboratorium Kryminalistyczne w Białymstoku. Jako adwokat z jednej strony cieszyłem się, że sprawa dla Sądu II instancji nie okazała się tak oczywista jak dla Sądu w Giżycku, z drugiej zaś perspektywa, iż znowu ten sam biegły (bądź jego kolega po fachu) będzie wydawał nową opinię, nie nastrajała optymizmem.
Wynik nowej opinii – „podpis złożony na badanym dokumencie jest prawdziwy” – czyli obrót sprawy o 180 stopni. Sąd Okręgowy żeby rozwiać jakiekolwiek wątpliwości, dopuszcza z urzędu, dowód z opinii biegłego z Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej w Olsztynie.
Wynik opinii – „podpis złożony na badanym dokumencie jest prawdziwy”.
W konsekwencji zapada tylko jeden możliwy wyrok – Mój Klient jest niewinny.
Na marginesie Sąd odwoławczy uzasadniając wyrok, pomijając wynik opinii, dokonuje krytyki stanowiska prokuratora i Sądu I instancji, właśnie w zakresie zamiaru Mojego Klienta i przyjęcia, że doszło do usiłowania oszustwa.
Czy jako adwokat, obrońca mam satysfakcję z prowadzenia tej sprawy? Oczywiście z faktu, że „prawda zwyciężyła” i mój niewinny Klient okazał się … niewinny, bardzo się cieszę. Natomiast radość ta jest przygnieciona mroczną refleksją nad działaniem prokuratury, Sądów, a może przede wszystkim skrajną nieodpowiedzialnością biegłych.
Ciężko jest wykonywać zawód adwokata ze świadomością, iż ludzie, którym pomagam, narażeni są na tak daleko idące konsekwencje ludzkich błędów. Według mnie wątpliwości Sądu nie mogą redukować się do poziomu „jest opinia – nie ma wątpliwości”.
Trzeba pamiętać, że sprawa karna dla uczciwego człowieka jest straszną traumą. Napiętnowanie niewinnego, nazwanie go przestępcą często wyrządza ogromną krzywdę.
Mam poczucie, iż w przedmiotowej sprawie, Sąd Rejonowy w Giżycku działał dość instrumentalnie. Jakby stanowisko Mojego Klienta, który „strzegł” opisywanego dokumentu, „jak w oka w głowie”, w ogóle nie istniało. Nawet „zwykły” człowiek nie będący prawnikiem pewnie zastanowiłby się „że coś tu nie gra”. Niestety opinia biegłego było wystarczającym powodem rozwiania wszelkich wątpliwości. Oczywiście takie jest prawo niezwisłego Sądu i po to, jest postępowanie jest dwuinstancyjne, aby można było kwestionować wyrok, który jest niesprawiedliwy.
Nam adwokatom działającym w imię naszych Klientów pozostaje walczyć, choćby tylko o ten „mroczny cień sprawiedliwości”