Kto był w Sądzie, w cyrku się nie śmieje.

W kancelarii adwokackiej, jesień to okres wytężonej pracy. Powrót sędziów z urlopów powoduje istotne zagęszczenie zadań w kalendarzu adwokata. Fakt, że jeszcze „kilka dni temu” panował względny spokój – pojedyncze rozprawy, klienci też na urlopach, a ci co wrócili wydali pieniądze i „nie mają na adwokata”, powoduje iż wraz z nadejściem września przeżywam kilka dni szoku, zanim wpadnę w normalny rytm.

Ponowne zderzenie z „adwokacką codziennością” to również ponowne obcowanie zawiłościami i absurdami sądowej rzeczywistości, do której „jak ulał” pasuje tytuł artykułu, który właśnie staram się popełnić.

Poniżej kilka „sądowych dzieł wybranych” 😉

„Synchronizacja zegarków” – miałem okazję przekonać się, że czas w Sądzie nie zawsze jest, czasem rzeczywistym, a przynajmniej nie czasem, o którym przeświadczenie ma adwokat. Dziś w dobie internetu i funkcjonowania rozpraw w „systemie” to już pewnie niemożliwe ale kiedyś, w nie tak znowu odległej przeszłości „tak bywało”. W swojej karierze kilka razy spotkałem się z sytuację, kiedy przychodziłem (nawet z klientem) na rozprawę i okazywało się, że … rozprawa … już się odbyła. Raz nawet zaczepiłem Sędziego na korytarzu, mówiąc, że jeszcze kilka minut do rozprawy, usłyszałem, że według jego zegarka nie.

„Uzupełnienie braku formalnego” – po prostu temat rzeka. Aby czytelnik miał jasność „brak formalny” dotyczy sytuacji, w której z przyczyn formalnych istniej przeszkoda w rozpoznaniu sprawy. Teoretycznie Sąd wzywa do uzupełnienia braku formalnego przy złożeniu pisma wszczynającego postępowanie i teoretycznie tylko raz. Tyle teorii, praktyka wskazuje, iż pojęcie braku formalnego może być bardzo dalekie od wyobrażenie adwokata składającego takie pismo.

W mojej praktyce doznałem już istnych „objawień” czym może być brak formalny. Do ciekawszych należało wezwanie mnie przez Sąd abym wskazał w ramach uzupełnienia braku formalnego, co powie strona w przesłuchaniu na okoliczność faktu, na który ma zeznawać !!!!!

Z oczywistych przyczyn „braku” nie uzupełniłem próbując dyplomatycznie wykazać, iż nie jestem raczej osobą władną oświadczać, co zezna Mój Klient i jego przeciwnik procesowy na temat danej okoliczności. Chyba poskutkowało, bo postępowanie toczy się obecnie zakładanym torem.

Kolejnym „kwiatkiem” z którym się spotkałem to uporczywe (bo inaczej tego nie da się nazwać) wzywanie do uzupełnienia brak, którego nie ma !!! W sprawach o rozwód brakiem formalnym do nadania biegu sprawie (jakby nie można było uzupełnić tego na rozprawie!) stało się nie podanie przez stronę powodową, bądź wnoszącego za nią pozew adwokata, nr PESEL małoletnich dzieci stron. Nie wnikając w zasadność wezwania do uzupełnienia takiego braku, nauczony doświadczeniem wskazywałem ww. nr PESEL w uzasadnieniu pozwu. Niestety okazywało się (i to nagminnie), że Sąd nadal wzywał mnie do uzupełnienia braku formalnego i podania PESEL-u dzieci. Pomijając irytację, każde kolejne pismo to dodatkowy czas pracy, mój sekretarki, koszty papieru, przesyłek etc. Grzecznie odpisywałem, iż „w wykonaniu zobowiązania Sądu, informuję, że nr PESEL znajdują się na drugiej stronie pozwu w uzasadnieniu.

Oczywiście jako adwokat szanujący czas, który nie jest mój, tylko Moich Klientów, szukałem rozwiązań tego problemu. Doszedłem do wniosku, że umieszczenie nr PESEL dzieci na pierwszej stronie w „główce pozwu” rozwieje wszelkie wątpliwości Sądu.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy otrzymałem ….. „wezwanie do uzupełnienia braku formalnego podanie nr PESEL” !!!! Tak więc została mi tylko bezsilność.

„Biegli” – adwokaci wiedzą, że jeżeli coś może „położyć” nawet oczywistą sprawę są to biegli i wydane przez nich opinie.

Osobiście twierdzę, że większość problemów wymiaru sprawiedliwości bierze się z powodu biegłych. Począwszy od przewlekłości, a skończywszy na nierzetelnych opiniach.

Biegły to generalnie specjalista, który ma wydać opinię będącą w istocie wynikiem jego badań, analiz itd. Opinia biegłego powinna być dla Sądu i stron jasna i zawierać zespół danych i metod użytych do jej sporządzenia, które mogą być zweryfikowane.

Jak zwykle bywa są to często założenia teoretyczne. Z uwagi na fakt, że ani Sąd, ani pełnomocnicy nie są specjalistami w danych dziedzinach, biegły zaczyna się jawić jako „sąd ostateczny”. Opinie często są wręcz skandaliczne w swojej treści i jednoznacznie świadczą o tym, że biegły nawet nie pokwapił się na czytanie dokumentów znajdujących się w aktach.

Ta ad hoc przypomina mi się jedna sytuacja kiedy biegły dosłownie „zjeżył mi włosy na głowie”

W sprawie o podział majątku, biegły z zakresu wyceny i rolnictwa, miał wyliczyć wartość stada świń na chwilę ustania wspólności majątkowej, co miało miejsce kilka lat wcześniej. Do sprawy zostały dołączone dokumenty dotyczące ww. stada z precyzyjnie określoną ilością sztuk, wiekiem etc. Biegły w opinii wskazał, iż nie może wycenić stada świń ponieważ …. tych świń już nie ma !!! Wobec czego został wezwany na rozprawę na której na pytanie czy czytał akt sprawy, stwierdził – cytuję „od deski do deski”. Wobec tego dlaczego nie uwzględnił ww. dokumentu ? Odpowiedź „widocznie przeoczyłem”, każde kolejne pytanie bezlitośnie obnażało fakt, iż biegły praktycznie nie spojrzał nawet w akta sprawy.

Bardzo ciekawy był finał tej sytuacji pasujący jak ulał do tytułu niniejszego artykułu. Sąd orientując się, że opinia biegłego, delikatnie mówiąc „nadaje się do kosza”, miał pretensje do adwokatów, że nie skarżyli postanowienia o przyznaniu kosztów biegłego!!!! .

Bardzo ciekawy przykład, że nierzetelna opinia biegłych może doprowadzić do więzienia opisałem w blogu dostępnym pod linkiem

Co do zasady wyrokami Sądów się nie dyskutuje, chyba że poprzez apelacje, kasacje, etc.

Jednak raz na jakiś czas adwokat spotyka się z orzeczeniem i jego uzasadnieniem tak absurdalnym i irracjonalnym, że nie sposób tego wyjaśnić. Dlaczego zapadają takie orzeczenia – nie wiem?

Prowadziłem kiedyś sprawę o pozbawienie wykonalności tytułu egzekucyjnego z uwagi na fakt, że prawo wynikające z tego tytułu wygasło z mocy prawa. Generalnie druga strona mogła podnieść tylko jeden skuteczny zarzut obrony przed powództwem, a mianowicie przedstawić orzeczenie sądowe, które ustalałoby, że jej prawo zostało przedłużone (nota bene wtedy i tak nie mogłaby posługiwać się tym tytułem egzekucyjnym, tylko nowym orzeczeniem) – nieważne.

Moje zdumienie wywołał fakt, że Sąd w zasadzie mają „związane”ręce zaczną prowadzić sprawę w której generalnie badał zasadność roszczenia inne okoliczności faktyczne etc.

Finalnie powództwo zostało oddalone !!!!

W uzasadnieniu do wyroku wyczytałem, że „zdaniem Sądu przepis, na który powołuje się powód nie powoduje z mocy prawa wygaśnięcia prawa pozwanej”. Moje uzasadnienie apelacji w zasadzie ograniczyło się do wskazania, iż jednak treść przepisu jednoznacznie wskazuje na wygaśnięcie tego praw !!!!

Tak więc „kto był w Sądzie ………